Aparat OKO – dzieło życia Kazimierza Prószyńskiego

Kazimierz Prószyński zyskał międzynarodową sławę i uznanie dzięki kilku swoim wynalazkom: konkurencyjnemu wobec kinematografu braci Lumiere pleografowi, obtulatorowi – przesłonce na obiektyw, niwelującej drgania obrazu oraz pierwszej przenośnej kamerze, aeroskopowi. Spełnieniem jego ambicji miał się jednak dopiero stać aparat OKO – kamera przeznaczona dla amatorów. OKO było niewielką skrzyneczką, która jednocześnie pełniła funkcję kamery i projektora, działała poprzez poruszaną ręcznie korbkę, która mieściła się z boku aparatu. Aparat był lekki i łatwy w obsłudze, można było robić nim zdjęcia zarówno w pomieszczeniach, jak i na dworze – przy świetle dziennym, do tego był też bardzo cichy.

APARAT OKO

„Ekscentryczna” taśma filmowa

To, co jednak najbardziej dla OKA specyficzne i dziś może powodować największe zdziwienie, to sposób, w jaki Prószyński zaprojektował do niego taśmę. Była ona niemal 4 razy szersza od powszechnej taśmy 35mm – miała 12cm. Ale za to, zamiast 1 zdjęcia, w układzie poziomym mieściło się ich na niej 15. Po wyświetleniu 1 szeregu taśma przesuwała się o 1 linijkę w dół i dalej szła poziomo. Każdy z obrazów był bardzo mały w porównaniu do tych zapisywanych na taśmie 35mm. Pozwalało to jednak zmieścić na szpuli o długości 1 metra tyle samo obrazu, ile na 150 metrach taśmy 35mm. Ten lekko ekscentryczny format taśmy miał jednak 1 istotną wadę – uniemożliwiał jakikolwiek montaż.

TASMA DO APARATU OKO

OKO – lekkie i łatwe w obsłudze, a do tego tanie w eksploatacji

Wykorzystanie w OKU taśmy szeregowej znacząco obniżało koszty jej użytkowania. Zgodnie z czynionymi wtedy wyliczeniami, cena 1 szpuli w klasycznej taśmie 35mm wynosiła w owych czasach 100 rubli, natomiast 1 rolka taśmy do aparatu OKO – mogąca pomieścić równie długi odcinek filmu – kosztowała tylko 1 rubla. Na jej zakup mogli więc sobie całkowicie realnie pozwolić amatorzy.

Prószyński marzył, by stworzyć w Polsce prawdziwy przemysł filmowy

Autor aparatu OKO był głębokim patriotą. Tak więc, choć wynalazek powstał już za granicą (w 1908 roku Prószyński wyjechał na studia do Belgii, po czym przeprowadził się do Paryża, następnie mieszkał również w Londynie i Nowym Jorku), pierwszy raz – jeszcze w fazie prac nad jego ostatecznym kształtem – wynalazca pokazał aparat OKO w Warszawie, licząc na to że w przyszłości tu właśnie powstanie fabryka tych aparatów, co obudzi narodowy przemysł filmowy i silnie wesprze naszą gospodarkę.

Pierwsze próby produkcji aparatu w USA

Właściwa premiera OKA odbyła się jednak 2 lata później, w 1914 roku w londyńskim Królewskim Towarzystwie Fotograficznym, po czym Prószyński przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie zawiązał Towarzystwo akcyjne, po to by wyprodukować swój aparat. Ostatecznie nie doszło jednak do produkcji – na przeszkodzie stanął udział Stanów Zjednoczonych w 1szej wojnie światowej, która wiązała się z zaniechaniem finansowania projektów, które nie były związane z wojną.

Krótki żywot „Oka – Centralnej europejskiej wytwórni kinematografu amatorskiego inż. Prószyńskiego”

Kolejną próbę masowej produkcji aparatu OKO Prószyński podjął po kilku latach w Polsce. W 1922 roku została w tym celu powołana spółka akcyjna „Oko – Centralna europejska wytwórnia kinematografu amatorskiego inż. Prószyńskiego”. Niestety jej owocem stało się wyłącznie 100 egzemplarzy urządzenia (z których ich autor nie był zupełnie zadowolony). Przeciągające się prace przygotowawcze pochłonęły cały budżet spółki, w tym część pieniędzy przeznaczoną na produkcję. A w obliczu raptownie pogarszającej się sytuacji gospodarczej Polski nie udało się znaleźć nowych inwestorów.

W efekcie kamera OKO – dzieło życia Kazimierza Prószyńskiego i pierwsza polska kamera filmowa przeznaczona dla amatorów – trafiła wyłącznie do ich niewielkiej garstki. Na szczęŚcie jedną z nich udało nam się zrekonstruować i zaprezentujemy ją podczas Home Movie Day wraz z filmem z wycieczki do Sopotu, który za jej pomocą nakręcił polski wynalazca.

Reklama